Tym razem było przyjęcie pożegnalne dla Miyuki i Yenny. Miyuki- rodowita japonka w pogoni za mężczyzna opuszcza swój kraj dla norwegi, teraz już wiemy, że i tak pierwsze tygodnie w europie spędziła niespodziewanie w Polsce :)
Miyuki

Z kolei Yenny jest rodowitą kolumbijką, która spędziła w Japonii pół roku na programie Bridge the World do którego przystąpiła z biura w Oslo, na dokładkę jest związana z belgiem, który mieszka na stałe w Japonii. Troche mają skomplikowana sytuacje, ale jak to mówia miłość zniesie wszystko :)
Yenny i Andreas

Miejsce party nie było trafnym wyborem, rzadko się to spotyka w japonii ale tym razem wyszliśmy głodni.. jak tylko kelner przyniósł jakieś danie, wszyscy pałeczki w dłoń i po 10 sekundach już nic nie było na talerzu..

Także była dobra okazja by pójść na karaoke i jeszcze przy okazji coś przekąsić.

Niewątpliwie największym talentem okazał sie Andreas, czy to rap, czy to pop nieźle dawał rade.

Ale jak to dobrze, że po piątku przychodzi sobota i można zregenerować siły na kolejny tydzień :)
Tym razem przyszła pora na Meguro i Ebisu. Wprawdzie pierwotnym celem była Polska Ambasada, ale jakoś tak się złożyło, że tam nie dotarliśmy, ale znaleźliśmy inne ciekawe miejsca.
Nie ma to jak dokładnie zaparkowane auta, normalnie mistrzowie kierownicy.
W jednym stały garażu...



Dzielnicowa architektura
Standardowe, czyli Wysokie

Starodawne

Nowoczesne

No i oczywiście schody

Niedzielne popołudnia należą zdecydowanie do parków. Niby cisza spokój, blisko natury, niestety nie w Japonii. Tłumy ludzi, festyny, przebierańcy, różnego rodzaju zepsoły muzyczne, no i co za tym wszystkm idzie hałas. Tak właśnie wygląda Yoyogi park w niedzielne popołudnie.



Nie dajcie się zwieść pozorom, tak nie chodzą ubrane japńskie kobiety.. to był facet :)

Ale jak to w każdym parku można znaleźć miejsce odosobnienia.


Z kolei w Meiji-jingu Park, zamkniętej części Yoyogi park, można znaleźć więcej takich cichych miejsc.


Jak to przy świątyni zwykle bywa, wszyscy piszą życzenia..

No i my jako prawie tutejsi, podążylismy ich śladem.



Tak się zastanawiam, czy bym chciała, aby każdy wycierał buty o twarz mojego psiaka..

Już niebawem relacja z Tajlandii, może w końcu będę na bieżąco :)