sobota, 25 października 2008

Rutyna

Minęły już 3 miesiące jak tu jesteśmy..czyżbyśmy popadli w rutyne? Może po części...Dni mijają szybko, praca, dom, praca, dom.. w ciągu tygodnia w zasadzie tylko dwa dni mamy na obcowanie z innością tego kraju. W biurze prawie tak jak w Polsce, każdy przed swoim kompem, chociaz jest wrażenie, że jakby mniej ze sobą rozmawiają, no i raczej nie ma prywatnych tematów. Oczywiście znajdują sobie okazje do wspólnego wyjścia organizując poprostu party :)

Tym razem było przyjęcie pożegnalne dla Miyuki i Yenny. Miyuki- rodowita japonka w pogoni za mężczyzna opuszcza swój kraj dla norwegi, teraz już wiemy, że i tak pierwsze tygodnie w europie spędziła niespodziewanie w Polsce :)

Miyuki


Z kolei Yenny jest rodowitą kolumbijką, która spędziła w Japonii pół roku na programie Bridge the World do którego przystąpiła z biura w Oslo, na dokładkę jest związana z belgiem, który mieszka na stałe w Japonii. Troche mają skomplikowana sytuacje, ale jak to mówia miłość zniesie wszystko :)

Yenny i Andreas


Miejsce party nie było trafnym wyborem, rzadko się to spotyka w japonii ale tym razem wyszliśmy głodni.. jak tylko kelner przyniósł jakieś danie, wszyscy pałeczki w dłoń i po 10 sekundach już nic nie było na talerzu..



Także była dobra okazja by pójść na karaoke i jeszcze przy okazji coś przekąsić.



Niewątpliwie największym talentem okazał sie Andreas, czy to rap, czy to pop nieźle dawał rade.


Ale jak to dobrze, że po piątku przychodzi sobota i można zregenerować siły na kolejny tydzień :)
Tym razem przyszła pora na Meguro i Ebisu. Wprawdzie pierwotnym celem była Polska Ambasada, ale jakoś tak się złożyło, że tam nie dotarliśmy, ale znaleźliśmy inne ciekawe miejsca.

Nie ma to jak dokładnie zaparkowane auta, normalnie mistrzowie kierownicy.

W jednym stały garażu...




Dzielnicowa architektura

Standardowe, czyli Wysokie



Starodawne



Nowoczesne



No i oczywiście schody


Niedzielne popołudnia należą zdecydowanie do parków. Niby cisza spokój, blisko natury, niestety nie w Japonii. Tłumy ludzi, festyny, przebierańcy, różnego rodzaju zepsoły muzyczne, no i co za tym wszystkm idzie hałas. Tak właśnie wygląda Yoyogi park w niedzielne popołudnie.





Nie dajcie się zwieść pozorom, tak nie chodzą ubrane japńskie kobiety.. to był facet :)


Ale jak to w każdym parku można znaleźć miejsce odosobnienia.



Z kolei w Meiji-jingu Park, zamkniętej części Yoyogi park, można znaleźć więcej takich cichych miejsc.



Jak to przy świątyni zwykle bywa, wszyscy piszą życzenia..


No i my jako prawie tutejsi, podążylismy ich śladem.





Tak się zastanawiam, czy bym chciała, aby każdy wycierał buty o twarz mojego psiaka..


Już niebawem relacja z Tajlandii, może w końcu będę na bieżąco :)